- Leki kupujmy w aptekach, a nie na stacjach benzynowych czy w marketach - apeluje Wiceprezes Naczelnej Izby Aptekarskiej. (Fot. M. Tomków/arch. prywatne)
- Nikt nie prowadzi rejestru tzw. placówek obrotu pozaaptecznego, a jest ich ok. 350 tys. na terenie całej Polski. Przypominam, że prawo do handlu lekami mają m.in. stacje benzynowe, sklepy mięsne czy markety budowlane. Przecież to absurd! - grzmi Tomków.
Zdaniem prezesa OORA zakup leku poza apteką może być niebezpieczny. - Ten rynek nie jest kontrolowany, więc nie jest zabezpieczony przed sfałszowanymi lekami, nikt też nie sprawdza sposobu ich przechowywania. Inspekcja farmaceutyczna - licząca 120 osób w całym kraju - kontroluje apteki średnio co 20 miesięcy. Natomiast pozostałych punktów odwiedzają raptem 300 rocznie. By skontrolować wszystkie, inspektorzy potrzebowaliby 1200 lat.
- Równie groźna jest łatwa dostępność leków dla dzieci. Często tabletki znajdziemy na wysokości oczu naszych pociech, choć przepisy mówią, że nie powinny być w miejscu dla nich widocznym - słyszymy.
Jak podkreśla Marek Tomków, jedynymi osobami posiadającymi kompetencje, by udzielać porad przy zakupie jakiegokolwiek leku, są farmaceuci. - Po to wydaliśmy z budżetu państwa blisko 6 mld złotych na edukację 30 tys. farmaceutów, by korzystać z ich wiedzy. Zauważmy, że w Polsce mamy egzaminy na kartę rowerową, wędkarską czy pływacką, ale leki można już sprzedawać bez żadnego przygotowania. Handlowcy są zobowiązani tylko do znajomości treści ulotki pod kątem stosowania i przechowywania leków, które tak samo jak pomóc, mogą też zaszkodzić. Nie uważam, żeby funkcjonujące obecnie rozwiązania były rozsądne.
Nasz rozmówca odpiera także pojawiające się czasem zarzuty, jakoby aptekarze chcieli zaostrzenia przepisów po to, by zmniejszyć konkurencję. - Poza naszymi placówkami najczęściej sprzedaje się brandowe leki, które są drogie. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że farmaceuta poleci nawet 20 tańszych zamienników zawierających tę samą substancję - zyska zatem przede wszystkim klient. Kolejny argument przeczący postawionej tezie: staramy się ograniczyć ilość reklam medykamentów emitowanych w mediach. Czy gdyby zależało nam przede wszystkim na pieniądzach, podejmowalibyśmy działania mogące prowadzić do zmniejszenia sprzedaży? To oczywiście pytanie retoryczne. Naszym priorytetem jest bezpieczeństwo pacjentów, to wszystko.
Youngblood: Napisał postów [3], status [żółtodziób]
Żyj i daj żyć innym. Niech każdy dorosły bierze odpowiedzialność za siebie i swoje wybory.