Poseł Kłosowski przekonuje, że o wyniki prokuratorskiego śledztwa w sprawie jego przejazdów jest spokojny.(Fot. Dżacheć)
- 17 grudnia 2014 roku w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie wszczęte zostało śledztwo w sprawie doprowadzenia Kancelarii Sejmu RP w okresie od dnia 1 stycznia 2009 roku do dnia 16 grudnia 2014 roku w Warszawie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w nieustalonej dotychczas w kwocie, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez 11 posłów na Sejm RP poprzez wprowadzenie w błąd pracowników Kancelarii Sejmu, w związku z rozliczaniem w ramach kwoty ryczałtu otrzymanej na prowadzenie biura poselskiego kosztów przejazdu samochodem własnym lub innym – informuje Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Śledczy rozpatrywali zawiadomienia od osób prywatnych. Dwa z nich dotyczyły możliwości przekroczenia uprawnień przez marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego oraz posła Sławomira Neumanna, a kolejne trzy posłów: Wojciecha Jasińskiego (PiS), Krzysztofa Jurgiela (PiS), Karola Karskiego (obecnie europosła), Beaty Kempy (KPSP), Bolesława Piechy (PiS), Sławomira Kłosowskiego (PiS), Krystyny Pawłowicz (PiS), Jolanty Szczypińskiej (PiS) oraz wicemarszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego (PiS).
- O wyniki tego śledztwa jestem w pełni spokojny. Jako poseł i wiceminister podróżowałem bardzo dużo. Nie miałem ochrony, nie miałem służbowego samochodu, a niejednokrotnie wyjeździłem więcej niż przewidywała kilometrówka – tłumaczy Sławomir Kłosowski. - Pewnie dlatego moje rozliczenia w Sejmie nie wzbudzały żadnych kontrowersji. Mam nadzieję, że prokuratura utnie spekulacje pod moim adresem – podkreśla.
Warto przypomnieć, że według obowiązujących przepisów posłowi przysługuje zwrot za przejechanie miesięcznie do 3,5 tysiąca kilometrów prywatnym samochodem. Kancelaria Sejmu za każdy z takich kilometrów płaci 83 grosze co w przypadku pełnego, rocznego ryczałtu daje 35 tysięcy i 103 złote. Właśnie taką, maksymalną kwotę poseł PiS pobrał z sejmowej kasy w 2013 roku, kiedy wiceministrem już dawno nie był.
Jednocześnie trzeba pamiętać, że Kancelaria Sejmu wnioski posłów o zwrot tzw. kilometrówki traktuje uznaniowo – nie podlegają one żadnej weryfikacji np. w oparciu o rachunki za paliwo czy choćby stan licznika pojazdu, którym dany poseł się posługuje.
RAII: Napisał postów [27576], status [VIP]
ale posłowie biedni i zapracowani są.. posłanka Pawłowicz zamiast w kantynie, na sali sejmowej je, z plastikowych pojemników, by tylko minuty obrad nie stracic..;) Naprawdę.. i jeszcze ludzię się ich czepiają..;)