Opolski PiS zebrał 250 chętnych na udział w sobotnim marszu organizowanym w Warszawie. (Fot: archiwum)
Marsz w Obronie Demokracji i Wolności Mediów w rocznicę ogłoszenia stanu wojennego organizowany jest przez PiS po raz czwarty. 13 grudnia o godzinie 13:00 ma on wyruszyć w Warszawie z Placu Trzech Krzyży w stronę Belwederu. Jarosław Kaczyński, prezes PiS ma na jego zakończenie wygłosić przemówienie.
- Nie zabraknie na marszu mieszkańców Opolszczyzny. Zorganizowaliśmy wyjazd autobusami. Są z nami mieszkańcy Opola, Kluczborka, Prudnika, Nysy, Głubczyc oraz Brzegu. W tej chwili to ponad 250 osób – mówi Sławomir Kłosowski, poseł i szef PiS na Opolszczyźnie. - Spodziewamy się też, że wiele osób dołączy prywatnymi środkami transportu i będzie nas jeszcze więcej – podkreśla poseł.
W jego ocenie data 13 grudnia nie powinna wzbudzać niepotrzebnych kontrowersji. - Głównym powodem tego marszu jest skandaliczne przeprowadzenie ostatnich wyborów samorządowych. Mam nadzieję, że to tylko początek szerszej akcji sprzeciwu dla łamania standardów demokracji oraz wolności słowa. Z taką sytuacją mamy dzisiaj do czynienia w Polsce – argumentuje Kłosowski i deklaruje, że będzie chciał wyjść z podobną inicjatywą, już na gruncie lokalnym. - Jedziemy do stolicy bronić demokracji – zaznacza.
PiS spodziewa się, że w sobotnim marszu ulicami stolicy weźmie udział około 30 tysięcy osób.
LewLechistanu: Napisał postów [1449], status [zrobił/a karierę]
Żadna tajemnica że media są całkowicie rządowe, skorumpowane i kłamią ile wlezie. Najlepiej było to widać na początku konfliktu syryjskiego. Teraz rząd PO bierze się za internet. Niby to ma być przeciw porno i kasynom, ale wiadomo że chodzi o coś zupełnie innego, ACTA wchodzi tylnymi drzwiami. Szykujcie się więc na koniec wolności słowa, również w internecie. Marsze PISu, miliony podpisów i protesty młodych ludzi, tradycyjnie nic nie zmienią, więc tym się nie ma co przejmować. Niestety powoli toczymy się w stronę totalitaryzmu, ale jak widać nikomu to nie przeszkadza. Życie jest wszak po to by się nażreć, nawet za cenę pomiatania sobą i zadłużania przyszłych pokoleń.