(Fot. Wikimedia/lic. CC)
Niemal w każdym kraju Europy obowiązkowe jest wożenie ze sobą apteczki. W Słowacji czy Francji dodatkowo możemy zostać poproszeni o wskazanie miejsca, gdzie przechowujemy kamizelkę odblaskową - powinna być ona bowiem w kabinie pojazdu, a nie w bagażniku. Słowacy zresztą dość rygorystycznie podchodzą do obowiązkowego wyposażenia pojazdu i tamtejsi kierowcy muszą ze sobą wozić m.in. klucz do kół, podnośnik, linkę holowniczą, a także zapasowe żarówki i bezpieczniki.
Warto jednak pamiętać o tym, że wszystkie kraje europejskiej podpisały w 1968 roku konwencję wiedeńską o ruchu drogowym, obowiązującą do dziś. Jej zapisy są nadrzędne dla prawa krajowego, a jeden z zapisów tego dokumentu mówi o tym, że samochód poruszający się w ruchu międzynarodowym musi mieć obowiązkowe wyposażenie zgodne z przepisami w kraju jego rejestracji. W przypadku Polski oznacza to, że musimy mieć trójkąt ostrzegawczy oraz gaśnicę.
- Tyle oczywiście teoria. W praktyce okazuje się, że wielu policjantów nie wie o takim prawie - mówi podinsp. Dariusz Bernacki, naczelnik wydziału ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. Policjant radzi pamiętać o tym, że jedziemy na wczasy wypocząć, a nie kłócić się z policjantem. - Dlatego mimo wszystko warto sprawdzić w Internecie, jakie wyposażenie obowiązuje w danym kraju i na wszelki wypadek mieć je w aucie. Może się przydać dla własnego bezpieczeństwa i wygody. Przecież komplet żarówek czy dodatkowa kamizelka to niewielki koszt - dodaje Bernacki.
Na wszelki wypadek warto mieć też w telefonie komórkowym numer do konsulatu lub ambasady. Trzeba też pamiętać o przestrzeganiu lokalnych przepisów drogowych, bowiem obcokrajowcy muszą płacić mandaty gotówkowe na miejscu, a za granicą są one sporo droższe niż u nas.
wujo12: Napisał postów [962], status [stały bywalec]
Panie Biernacki, przecież policja sama łamie prawo, więc zamaist pouczać innych zacznijcie może od siebie, potem się wźcie za sędziów i prokuratorów a potem za obywateli